piątek, 2 października 2015

Dieka Dukana

DUKAN

– odpuść sobie..

Cały czas próbuje zrozumieć, jakim cudem ta dieta zrobiła

się tak popularna. Kobiety, a także mężczyźni ślepo wierzą, iż za pomocą diety

cud osiągną upragnioną sylwetkę. Nic bardziej mylnego. Dlaczego? Postaram się

Wam przybliżyć pokrótce, wszystkie za i przeciw tej diecie i same oceńcie, czy

jest to dobra droga do odchudzania. Według mnie nie, ale każdy może mieć swoje

zdanie;)

Zacznijmy od ZALET

1.Szybka utrata kilogramów:

Efekty są błyskawiczne, lecz nie zapominajmy, że jest to „spływająca"

z ciała woda.

2. Spalanie większej liczby kalorii.

Przemiany białka zużywają więcej energii niż w przypadku

węglowodanów czy tłuszczy

3. Mięso codziennie

Atut dla tych, którzy nie przepadają za warzywami, chlebem,

ryżem

4. Stłumienie głodu, poprawa nastroju i zastrzyk energii

To efekt gromadzenia się w organizmie ciał ketonowych

[produkt uboczny spalania białek i tłuszczy]

I to chyba na tyle…

WADY

1.Za mało węglowodanów.

Spożywanie poniżej 25g węglowodanów dziennie powoduje

niekorzystne zmiany fizjologiczne. Kumulujące się w organizmie ciała ketonowe

są toksyczne i powodują zakwaszenie organizmu. 100 gram węglowodanów to

minimalna dawka, która pozwala uniknąć szkodliwej ketozy, będącej skutkiem

nadmiernego spożycia białka.

2.Zaburzenia koncentracji i nastroju

Niedostateczna podaż glukozy, czyli węglowodanu niezbędnego

jako źródło energii dla komórek, szczególnie dla naszego mózgu.

3. Stany zapalne

To skutek odwodnienia organizmu. Efektem są bóle głowy,

osłabienie, zaparcia, suchość błon śluzowych, skóry i włosów, kruchość i

łamliwość paznokci, wysypki, bóle mięśni, stawów, większa skłonność do łapania

infekcji, przykry zapach z ust

4. Białko zakwasza organizm

Obfituje ono bowiem w pierwiastki kwasotwórcze takie jak

azot, siarka, fosfor. Organizm nie może gromadzić białka na zapas, więc je

rozkłada. Powstaje wówczas nadmiar związków kwasowych, co zaburza równowagę

kwasowo-zasadową, co wpływa niekorzystnie na funkcjonowanie organizmu.

5. Niedobór składników odżywczych.

Na Dukanie brakuje wielu związków mineralnych, magnezu,

potasu, ale także antyoksydantów, o których na pewno znajdziecie notkę, są to

ważne składniki tzw. Odtrutki, które chronią nas przed starzeniem

6. Problemy z nerkami

Może dojść do mikrourazów, a nawet kamieni na nerkach. Tak

działa nadmiar białka. Przeciąża to także wątrobę. Przy nadmiarze białka, a

niedoborze produktów roślinnych, wzrasta także ryzyko raka jelita grubego.

Dukan to idealna dieta, dla tych którym brakuje motywacji do

wolniejszego odchudzania, zdrowego odchudzania. A nigdy nie będziemy szczupłe

na zawsze, jeśli nie będziemy racjonalnie się odchudzać. Zdrowo, zgodnie z

zasadami zdrowego odżywiania. Nigdy nie utrzymamy swojej wagi, gdy nie zmienimy

swoich nawyków żywieniowych. :) 

Podsumowując, każdy powinien sam podjąć decyzje, na temat swojego odchudzania, ale pamiętajmy, najlepsza droga na stałe, to nauczenie się prawidłowych nawyków żywieniowych i dokonywanie rozsądnych wyborów:)

Demakijaż

Witam dziewczyny! Postanowiłam stworzyć tego bloga, z powodów takich, gdyż na moim koncie YT nie będą dodawane jednak żadne filmiki dotyczące kategorii kosmetycznej. Powód jest jeden i jest on niepodważalny, a brzmi on tak: nie odpowiednia kamerka, tj. aparat do nakręcania takowych filmików. Same dobrze wiecie, oglądając moje arcydzieła filmowe, że obraz nie był za ładny, a do tego to trzeszczenie przez cały czas - sama się z tym męczę i denerwuje mnie to, jak tylko włączam swoje wypociny. Mam nadzieje, że mnie zrozumiecie :) Może kiedyś, w odległej przyszłości ktoś lub coś sprawi, że będę posiadać lepszy sprzęt. :P Aczkolwiek chciałam teraz to zrekompensować i tym sposobem utworzyłam tego bloga, na którym będę zamieszczać różne pierdółki dotyczące kosmetyków, makijaży, porad etc... :)Dziś za oknem piękne słońce i w dodatku dzień wolny i to zachęciło mnie do pstryknięcia paru fotek. Dzisiejszym tematem będzie tak jak jest zasygnalizowane w tytule dzisiejszego postu: Demakijaż. Chciałabym Wam przedstawić moich faworytów demakijażu. Zawsze miałam problem ze znalezieniem czegoś odpowiedniego, co ułatwiłoby mi codzienną wieczorną mekkę w zmywaniu makijażu. I po ciężkich poszukiwaniach znalazłam moje KWC, dlaczego "moje", bo nie będzie to tylko jeden produkt, któremu jestem oddana ... :P Pierwszym ulubieńcem, godnym 100% polecenia jest produkt do demakijażu jedynie i wyłącznie oczu: OLAY- łagodna emulsja do demakijażu oczu (delikatne codzienne oczyszczanie)Powyższy produkt jest wspaniały. Nigdy jeszcze nie miałam tak ułatwionego demakijażu oka. Emulsja jest przeznaczona również do oczu wrażliwych, nie podrażnia moich oczu wgl ... jest bezzapachowa, łagodna mleczna konsystencja. Wystarczy niewielka ilość emulsji na płatek kosmetyczny, żeby cały tusz, cień, eyeliner czy co tam macie położone, wszystko zeszło. Nie trzeba się męczyć i pocierać, trzeć rzęs (bo jak wiemy takie brutalne postępowanie niszczy je). Jest to produkt bardzo wydajny, jest w nim 100ml czyli na okno można powiedzieć, że nie jest wcale tego aż tak dużo, ale ja Wam powiem, że posiadam Go bodajże od początku roku (czyli mamy już 3 miesiąc) i dopiero powoli zaczyna mi się kończyć. Jak dla mnie bardzo wydajny i to jest jego kolejny plus. Można go dostać często w promocjach w SuperPharmie, ja Go zakupiłam za jakieś 9-10 zł w promocji. W regularnej cenie to jakoś 13-14 zł. Ale tak jak wspomniałam jest dość często w promocjach. Jak skończy mi się ten to na pewno zakupie drugi. (A teraz widziałam, że w SP jest znów na niego promocja, dlatego muszę popędzić na zakupy :P ) Kolejnym ulubieńcem jest produkt do zmywania całej twarzy: Olay, skin adapt- mleczko oczyszczające (odpowiada na potrzeby różnych typów skóry, przywracając jej naturalną równowagę) , cera mieszana i tłustaProdukt ten jest również wspaniały jak wcześniejszy. Mleczko jest bardzo delikatne, bardzo dobrze oczyszcza moją buźkę. Ma delikatny, łagodny zapach- sądzę, że nikomu nie przeszkadza.(Bynajmniej nie mi :P ). Wystarczy naprawdę niewielka ilość produktu na wacik, aby zmyć dogłębnie cały makijaż twarzy. Ja posiadam mleczko w wersji dla cery mieszanej lub tłustej, bo takową cerę mam. Nie zatyka mi porów, a po zastosowaniu tego kosmetyku mam wrażenie, jakby moja skóra przy twarzy była naprawdę dobrze oczyszczona. Tego produktu jest 200 ml. Zakupiłam Go również na promocji w SuperPharmie (dokładnie za 12,59zł) . Sądzę, że starczy mi również na długoo :) Oto moi faworyci demakijażowi! Jeśli macie jakieś pytania odnośnie tych produktów albo ogólnie demakijażu piszcie z miłą chęcią odpowiem.

Czy zmiany są dobre?

Cześć!

Nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie zaczęła tego posta słowami: mamy wiosnę! Wszystko budzi się do życia, wbrew temu, że kalendarzowa zima wciąż trwa. Pąki na drzewach, krzakach się pojawiły, tulipany zaczęły się wybijać... Bardzo mi się to podoba, zima była wystarczająco długa. Zdecydowanie wolę wiosenną aurę, kiedy to temperatura na zewnątrz jest perfekcyjna i nie trzeba owijać się milionem szali. Jedynym moim problemem na chwilę obecną jest brak wiosennej kurtki, z tego też względu muszę wybrać się na zakupy. Nie żeby mi się to nie podobało... Na zakupy zawsze jestem chętna:)

***

Ludzie się zmieniają. Pod wieloma względami i z wielu powodów. Ale czy te zmiany są dobre? To zależy, od człowieka, od jego charakteru i od otaczających go ludzi. Zmiany na pewno są potrzebne, co do tego nie mam nawet najmniejszych wątpliwości. Każdy chce zmieniać swoje życie na lepsze i nie każdemu może to odpowiadać. Czasem też nawet nam samym, ale wtedy mamy szanse uczyć się na własnych błędach.

Sama mam okazję często spotykać się z sytuacjami, kiedy ktoś zmienia się drastycznie w bardzo szybkim czasie, na lepsze. Tak mnie to zazwyczaj zaskakuje, że po prostu automatyczną moją reakcją jest wyczyszczenie konta tej osoby i zapomnienia jej wad czy wyskoków z przeszłości. Niestety później bardzo często zawodzę się na takich osobach, bo wiadomo, że coś z tamtych czasów zawsze w nich zostanie. Coś, czego nienawidziłam. Dopiero po pewnym czasie one znowu się pojawiają, kiedy to mam już niemalże całkowitą pewność, że osoba ta zmieniła się o 360 stopni.

Gdyby nie zmiany popadlibyśmy w rutynę. Mówię tu o zmianach, takich jak na przykład zmiana fryzury, czy inne błahostki, dzięki którym możemy spróbować czegoś nowego. Istnieją też rzeczy, których nie należy zmieniać z jakiś błahych powodów. Jeśli zmienia się przyjaciółki co kilka miesięcy to nie jest ciężko zrozumieć, że w ten sposób ranimy ludzi. Oczywiście, że można stwierdzić, że ta przyjaźń nie ma sensu, więc po co się męczyć, można coś zmienić. Uważam jednak, że można obgadać sprawę i na spokojnie z przyjaźni przejść na koleżeństwo. Niepotrzebne jest prowadzić bezsensowne spory. Najlepiej sobie wszystko objaśnić, żeby potem nie ponosić konsekwencji za spiny. Znowu rozpisałam się nie na temat, ugh.

Kolejną rzeczą jaką muszę tu zdecydowanie poruszyć to fakt, że niestety niektórzy z nas boją się zmian. Zmiany to pewien rodzaj ryzyka, nigdy do końca nie wiemy, jak na to zareaguje otoczenie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć następstw, jakie one przyniosą. Ważne jednak, żeby to nam one odpowiadały, a reszta się przyzwyczai, bądź je zaakceptuje. Zmieniamy się dla siebie, nie dla innych. Niestety zazwyczaj tego nie rozumiemy i często pod wpływem otoczenia, a czasem nawet wbrew sobie stajemy się krok po kroku zupełnie innymi ludźmi.

Reasumując i kończąc moją nic nie znaczącą paplaninę, mogę napisać jedynie to, co napisałam już na początku posta. Zmiany są potrzebne, bywają dobre, bywają złe, ale bez nich popadlibyśmy w totalną rutynę. Dzięki nim mamy szansę uczyć się na własnych błędach i mamy szanse poznawać coś nowego, być może lepszego, ciekawszego.

Nie zdążyłam Wam się zapytać, podoba Wam się taki rozmiar zdjęć?

Jaki jest Wasz stosunek do zmian?

Zmieniacie się pod wpływem otoczenia?

T U M B L R

I N S T A G R A M

Czy tylko ja nie umieram z zachwytu...? Natur Vital maska z aloesem

Maska ta zdecydowanie cieszy się rewelacyjnymi opiniami, które można znaleźć w Internecie. Dziewczyny zauważyły u siebie takie efekty jak poprawa nawilżenia, miękkość czy wygładzenie. A jak będzie u mnie?

Na samym początku musi polecieć plusik za opakowanie. Fajny, leciutki słoiczek, dodatkowo z ciekawym pomysłem zabezpieczenia kosmetyku podczas podróży. Załączono plastikową, porządną przykrywkę, która w żadnym wypadku nie zniszczy się pod wpływem wody i aż do zużycia maski będzie nam bardzo dobrze służyła. Dodatkowo taki słoiczek można potem wykorzystać do innych celów, u mnie znalazło zastosowanie jako pojemnik do mieszania wzbogacanych maseczek :)

W kwestii konsystencji nie mam za dużo do powiedzenia bo cóż tu mówić? Nie rzadka, nie gęsta, normalna. Nie przelewa się przez palce, jest dość budyniowata. Przeszkadzał mi jednak zapach - dla niektórych może miły, dla mnie za bardzo hmm... leśny? po prostu roślinny, na dodatek bardzo intensywny. Na szczęście nie pozostawał na włosach dłużej niż do zmycia. Nie zmienia to faktu, że pod prysznicem (czasem nakładałam maskę i szłam po prostu się umyć) zapach dominował i zamiast czuć żel pod prysznic czułam to co mam na włosach. Niefajnie. 

Maska jest za to bardzo wydajna - na moje włosy lekko przed łopatki (jednak ścieniowane) starczała ilość tylko trochę większa, od osławionego orzecha włoskiego ;) W kwestii ceny (z tego co pamiętam zapłaciłam ok. 23zł) jest także całkiem nieźle - za tą kwotę otrzymujemy 300ml kosmetyku - 2 razy tyle co maska Alterry, więc cenowo wychodzi podobnie, a dodając kwestię wydajności wspomnianej maski to... bardziej opłaca się Natur Vital.

Najważniejsze! czyli działanie! U mnie zaskakująco przeciętne - fakt, maska w żadnym wypadku nie podrażniła skóry głowy i wątpię aby przytrafiło się to komukolwiek, ale tak naprawdę zero szału. Nie mogę umniejszyć jej działania nawilżającego bo w połączeniu z henną zminimalizowała przesuszenie spowodowane ziołową koloryzacją, ale wydaje mi się, że moje włosy potrzebują po prostu więcej i oczekują jednak bardziej złożonych w składzie masek. Dodatkowo świetnie sprawdza się jako baza pod wzbogacanie, z tym, że do tego może nadać się prawie każda odżywka i zamiast ponownie kupować Natur Vital wybiorę jednak maskę Glorii :) 

W każdym razie polecam wypróbowanie jej każdemu - uważam, że jej skład jest warty uwagi i może akurat u Ciebie się sprawdzi?

Analiza składu

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetyl Esters, Glycerin, Juniper Communis Fruit Extrat, Behetrimonium Chloride, Panthenol, Cetrimonium Chloride, Parfum: Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Cl 7789.

Cetearyl Alcohol - emolient tłusty,  zastosowany do włosów tworzy na powierzchni film, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni przez co zmiękcza i wygładza włosy, wpływa na lepkość kosmetyku i ułatwia aplikację.

Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z liści aloesu, ma działanie silnie nawilżające, poprawia mikrokrążenie w skórze głowy, przez co pobudza włosy do wzrostu, zapobiega też powstawaniu łupieżu, gdyż działa grzybobójczo.

Cetyl Esters - wosk syntetyczny czyli mieszanina estrów kwasów tłuszczowych i alkoholi, emolient tłusty, zastosowany do włosów tworzy na powierzchni film, który zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni przez co zmiękcza i wygładza włosy.

Glycerin - zapobiega wysychaniu kosmetyku przy ujściu butelki, substancja nawilżająca, ułatwia przenikanie innych substancji w głąb skóry.

Juniper Communis Fruit Extrat - ekstrakt z owoców jałowca,  odżywia cebulki włosów i przez to pobudza je do wzrostu, poza tym ma właściwości łagodzące podrażnienia skóry głowy. (źródło)

Behetrimonium Chloride - konserwant, substancja antystatyczna, ma działanie wygładzające i i zapobiega elektryzowaniu się włosów, ułatwia rozczesywanie.

Panthenol - prowitamina B5, odżywia cebulki, a dodatkowo wnikając w osłonkę włosa doskonale nawilża i regeneruje, poprawiając kondycję włosów, wspomaga wzrost włosa.

Cetrimonium Chloride - konserwant, ułatwia rozczesywanie, zapobiega splątywaniu, nadaje połysk i wygładza włosy, zapobiega elektryzowaniu się włosów.

Phenoxyethanol - konserwant.

Benzoic Acid - konserwant.

Dehydroacetic Acid - konserwant.

Ah i chciałabym Was przeprosić za tygodniową nieobecność :) Mam pewne problemy natury: dach nad głową, sama nie wiem gdzie będę mieszkać i ciężko w takich warunkach, na tzw. torbach, zajmować się blogiem. Postaram się jednak być tu jak najczęściej!

No, a teraz zabieram się za zaległości na Waszych blogach :>

Dar piękna :D

Dzisiejsza, przedsylwestrowa recenzja kremiku firmy Kosmetyki DLA:

Informacje od producenta:

Receptura opracowana specjalnie dla osób z cerą wrażliwą z pierwszymi oznakami starzenia się skóry.  Krem przeciwdziała procesom starzenia przede wszystkim poprzez pobudzanie naturalnych mechanizmów w skórze, które z wiekiem się rozleniwiają.

Stosując krem każdej nocy:

dostarczasz niezbędnych, do prawidłowego funkcjonowania, skórze składników odżywczych

pobudzasz odnowę komórkową

zapobiegasz jej przedwczesnemu starzeniu

pozostawiasz skórę gładką, delikatną oraz doskonale nawilżoną.

a wszystko to dzięki zastosowaniu uzupełniającej się wzajemnie kompozycji poniższych składników:

Mleczko pszczele - zawiera ponad 30 aminokwasów (m. in. alaninę, glicynę, histydynę) cukry i witaminy (B1, B2, B6, B12, E, PP, kwas pantotenowy, kwas foliowy, biotynę), dzięki czemu jest doskonałym środkiem odmładzającym i odżywczym tzw. „eliksir młodości".

Świeży napar z jarzębiny – jest cennym źródłem witaminy C i P, uszczelnia i wzmacnia naczynia krwionośne, ma działanie odżywcze

Olej z czarnuszki– naturalne źródło kwasu linolowego (ok. 58%) należącego do rodziny kwasów omega-6, kwasu oleinowego (ok. 24%) należącego do rodziny kwasów omega-9, oraz 15 aminokwasów łącznie z 8 niezbędnymi (egzogennymi) i innych aktywnych substancji takich jak witaminy i minerały. Dzięki czemu utrzymuje skórę w dobrej formie oraz zapobiegają jej przedwczesnemu starzeniu.

D-pantenol - zmniejsza stan zapalny, łagodzi podrażnienia

Optymalny kompleks witamin (A+ E + C+ F) , który pobudza naturalne procesy zachodzące w skórze, poprawiając elastyczność skóry, skutecznie przeciwdziała procesom starzenia genetycznego.

Moja opinia:

Krem znajduje się w bardzo estetycznym i poręcznym opakowaniu z pompką, co umożliwia maksymalne wykorzystanie produktu. Krem ma lekką konsystencję i błyskawicznie wchłania się, co kwalifikuje go jako bazę pod podkład. Zapach jest mocno wyczuwalny, ziołowy, ale mimo intensywności, nie jest nachalny. Zdecydowanie zaliczyłabym go jako plus kremu gdyż nie lubię sztucznych, chemicznych woni. Co się tyczy właściwości przeciwzmarszczkowych, to ten aspekt sprawdzała moja mama. Istotną kwestią jest fakt, iż krem nadaje się dla osób z wrażliwą skórą, gdyż nie podrażnia, ale - stopniowo - łagodzi już nabyte podrażnienia. Dobrze odżywia skórę, gdyż rano skóra wygląda na bardziej wypoczętą. Drobne zmarszczki - przy regularnym stosowaniu - są spłycone, niektóre wręcz niewidoczne, ta właściwość przyda się przede wszystkim osobom z pierwszymi oznakami starzenia się skóry. Największym jego atutem jest naturalny skład, który jest niezwykle przyjazny dla skóry, bardzo bezpieczny i równie skuteczny w walce z oznakami starzenia się.  Warto również dodać, że krem ma bardzo przystępną cenę - 22 zł, jak na taki skład i efekty to bardzo niewiele, widząc zadowolenie mamy muszę napisać, że polecam :)

Link do strony producenta:

DENKO LIPCOWE

Witajcie!

Na dzisiaj

przygotowałam wpis o lipcowych zużyciach. Skończyłam sporo kosmetyków,  z jednych jestem zadowolona z innych mniej.

Poniżej znajdziecie więcej szczegółów.

Avon Woda

toaletowa Pretty Fabulous– miałam ją od zeszłego roku. Na lato

przyjemna, raczej słodka ale delikatna.

Avon

perfumowany spray Only Imagine… - mój HIT tego lata! Zakochałam się w

tym zapachu, mam już kolejną buteleczkę.

Natur Vital

Szałwiowa odżywka do włosów Nawilżenie i połysk Dla osób o wrażliwej

skórze głowy – bardzo dobra odżywka. Napisałam więcej o niej TUTAJ.  

Frotte suchy

szampon do włosów – odkąd dowiedziałam się co to jest i do czego

służy, jest on niezbędnym kosmetykiem. Ten konkretnie radził sobie dobrze

z odświeżeniem grzywki. Łatwo się sczesywał i nie pozostawiał zabielonych

włosów oraz zdecydowanie poprawiał ich wygląd.

Odżywka do

testów w ramach największego testu – wspomniałam o niej TUTAJ. Jak się okazało była to Garnier Fructis Goodbye Damage, którą właśnie

wykańczam w pełnowymiarowej wersji. czyli jakbym coś przeczuwała :)

FM zmywacz

do paznokci – strasznie beznadziejny, nie dam rady go zużyć więc

wyrzucam. Nie zmywa w ogóle lakieru, nawet z odżywkami sobie nie radzi.

Wspomniałam o nim TUTAJ.  

Isana

zmywacz do paznokci o zapachu migdałów – mój ulubiony. Nie ma dla

niego lakieru, z którym by sobie nie poradził. Tylko zapach trochę

drażniący ale się przyzwyczaiłam.

Cztery pory

roku krem do rąk glicerynowy z aloesem – zwykły ale przyjemny kremik.

Nawilżał, dość szybko się wchłaniał, dłonie pozostawały delikatne w

dotyku.

Carea

patyczki higieniczne – służą mi przede wszystkim do korekcji makijażu

oczu.

Lactacyd

emulsja do higieny intymnej – podobał mi się jej delikatny, przyjemny,

świeży zapach. Nie mogłam nigdzie w drogeriach znaleźć już tej wersji.

Fajnie odświeżał i nie podrażniał.

Pearl Drops

Coffe & Tea 4D Whitening System pasta do zębów – ulepszona wersja

podstawowej ale spektakularnej różnicy nie zauważyłam w kolorze moich

ząbków. 

Sensique Matt Finish Podkład Matujący nr 201 – w przypadku tego podkładu moja cera

bardzo się z nim polubiła. Ujednolica jej koloryt, maskuje niedoskonałości

i nawilża. Sama jestem zdziwiona, że moja cera wymagała od podkładu

nawilżenia a nie matowienia. Pisałam też o nim TUTAJ. 

Catrice All

Matt Plus Sine Control Puder Transparentny 010 Transparent –

wykończyłam go wreszcie, używałam rzadko, bo wysuszał mi cerę . Pisałam o

nim TUTAJ.  

Avon  puder prasowany Świecenie pod kontrolą

Translucent – zapomniałam o nim, leżał na dnie szuflady z kosmetykami.

Nie zużyłam go, bo „stał się" dla mnie za ciemny.

Carea bawełniane

płatki kosmetyczne Aloe Vera – partnerzy w relacji z micelami, preparatem

do demakijażu oczu i zmywaczem.

Krem pod oczy na jadzie

pszczelim Bee Pure Bee Venom Eye Cream, z miodem manuka UMF20+ i peptydami , Maseczka do twarzy na jadzie pszczelim Bee Pure

Bee Venom Face Mask – naturalna alternatywa

do Botoksu, Serum do twarzy na jadzie pszczelim Bee Pure Bee

Venom Serum – płynne złoto nadające gładkości i odświeżające skórę. Miniatury –

cudowne kosmetyki, które miałam okazję poznać i nawet przy takich niewielkich

ilościach da się zauważyć ich niezwykłość. Więcej słów napisałam o nich TUTAJ. 

Lirene Dermo

Program Peeling enzymatyczny saszetka – miałam się skusić na jego

pełną wersje a póki co spróbowałam saszetki i nadal mam ochotę na

pełnowymiarowy.

Perfecta SPA

maska-serum do rąk i szafirowy peeling do rąk – lubię ten zabieg

wykonać raz na jakiś czas. Peeling fajnie wygładza i ściera martwy

naskórek a maska przyjemnie odżywia i nadaje miękkości.

Perfecta SPA

maska-serum do stóp i wulkaniczny Peeling do stóp – to samo co w

przypadku zabiegu do rąk, identyczne efekty i powody, dla których stosuję

ten zabieg co i przy w/w.

Perfecta

Maseczka na twarz, szyje i dekolt Kwasy AHA + sok z aloesu Wygładzająca saszetka

– stosowałam ją na noc jak krem pozostawiając na buzi do rana. Cera była

miękka, nawilżona a maseczka miała cudowny zapach gruszki.

I to na tyle. 

Bardzo

spóźnione to denko ale niestety przyczyniły się do tego względy osobiste.

Pozdrawiam

Kasia

 

December

  Nie wiem od czego zacząć. Ostatnio coraz częściej myślę nad usunięciem bloga, jednak kiedy w końcu się na to zdecyduje...siadam przed komputerem...i stwierdzam, że to jeszcze nie czas. Prowadzenie tego bloga jest dla mnie przyjemnością i jedną z odskoczni od obowiązków. Jednak te obowiązki trochę mnie dziś przerastają, dlatego też zaniedbuje regularne wpisy i komentowanie postów moich ulubionych blogerek. Stąd też pomysł na zakończenie zapisków Cypiski i powrotu kiedy wszystko wróci do normy. 

  Udało mi się z powodzeniem zakończyć studia podyplomowe, czeka mnie jeszcze egzamin w styczniu, ale jakoś specjalnie się go nie obawiam. Wolne weekendy, gdzie mogę się wyspać, posprzątać mieszkanie (poniżej zamieszczam zdjęcia sypialni w trakcie mich porządków), spędzić czas z bliskimi, zrobić obiad, obejrzeć kilka odcinków seriali, pójść na spacer - nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Cieszę się atmosferą świąt, w tym roku nie mogę się ich doczekać. Choinka od soboty stoi w naszym domku przepięknie ubrana, codziennie słyszę jakieś świąteczne utwory w radiu w pracy, w domu, w autobusie. Jak nigdy czuję magię Bożego Narodzenia. Brakuje mi jedynie odrobiny śniegu :) 

  Tyloma sprawami i przemyśleniami chciałabym się z Wami podzielić, brak czasu prawie na wszystko niestety mi to uniemożliwia. Dlatego też na chwilę zawieszam swoje wpisy. Mam nadzieję, że wrócę do Was szybko :)

  

żel pod oczy oraz zimny okład - zbawienie

zimno i ponuro za oknem, a w domu zakwitły mi wszystkie storczyki :) radość niesamowita!